Pierwsza i druga odsłony internetowej wystawy, która polegała na podglądaniu dzieł sztuki w prywatnych domach wrocławian, bardzo Wam się spodobała. Ruszamy więc z trzecią edycją. Poznamy ciekawych ludzi, wyjątkowe dzieła sztuki oraz inspirujące historie, które połączyły tych dwoje!

#1 Sylwia Nowicka
Witajcie w magicznym domku pierwszej gospodyni z ostatniej trójki naszego projektu!
Naszą gwiazdą jest dzisiaj Sylwia Nowicka, świeżo upieczona czterdziestolatka (sto lat!), groomerka w Groomer's Art Sylwia Nowicka
(czyli fryzjerka zwierząt) artystka o wielkiej wiedzy i wyczuciu w stosunku do zwierząt (prawdziwa zaklinaczka, sprawdzone info), piękna matka nastoletniego Alana, właścicielka sześciu kotów, pięciu psów, kanarka i kaczki!
Na ścianie w kuchni, gdzie wiszą także wszystkie notatki codzienności, jest także bardzo ważny dla mnie obrazek. Narysował go dla mnie kolega artysta i medyk w jednym, Bartosz Mazik, z którym studiowałam podologię (tak, mam fetysz stóp). Bardzo lubię widzieć siebie oczami innych wrażliwców, stąd te moje portrety. Jest na nim wszystko co kocham - natura, roślinność, zwierzęcość. Ten obrazek bardzo spodobał się pani, która prowadzi obecnie projekt o boginiach - przedstawi mnie ona jako hinduską Durgę na tygrysie, niezwyciężoną w boju wojowniczkę. Nie mogę się doczekać i obiecuję, że efekt za jakiś czas pokażę w komentarzu;)
W swojej sypialni-dżungli, między lianami, tapetą z lasem, obok łóżka wiszą cudowne liski w miłosnych uniesieniach ukraińskiej artystki, która nazywa się Liubov Tikhonovska. Na targach jakaś siła przyciągnęła mnie do niej, miałam przy sobie tylko trzy dychy i bardzo chciałam coś od niej kupić. Później zaprosiłyśmy się do znajomych na facebooku i nie tylko na liskach zakończyła się nasza znajomość. Uwielbiam lisy i charakter jaki nadaje im Liubov flamastrami. Kiedyś miałam ksywkę Lisek i mimo mojej słabości do nich, nie wiem dlaczego:)
Masz jakiś klucz w swoim zbieraniu?
Sylwia: Prace u mnie na ścianach biorą się z przypadku. Ale jak dobrze wiemy, przypadków nie ma. Nigdy nie wiem kim jest dany artysta. Czasem wpadnie mi coś w oko w mediach społecznościowych, chodzę na Targi plakatu i ilustracji, targi staroci - czasem nieoczekiwanie możemy znaleźć coś, co staje się nie tylko ozdobą naszego domu, ale także czymś dla nas ważnym.
Sylwia: Chcę się dobrze czuć. Nastawiają mnie pozytywnie do tego, co ma mnie spotkać każdego dnia. Wyznaję zasadę, że zbieram to, co do mnie przemawia, to co ze mną rezonuje. Wszystkie w jakiś sposób są związane z naturą. Cieszy mnie, kiedy ktoś czuje ją tak mocno, jak ja. Rozumiemy się nie znając się. Poza tym konkretne prace upamiętniają konkretne momenty w moim życiu. Tak jak zdjęcia zatrzymują momenty - tak w tych pracach, gdzie wiem to tylko ja, zatrzymuje się mój czas. Są związane z moim życiem.
Sylwia: Poleciłabym targi staroci. Tam są przedmioty z duszą. Kiedyś te przedmioty ktoś doceniał, zauważał, miał je u siebie w domu - być może dobrze taką energię zaszczepić w nowym miejscu:)
#2 Kiriłł KO
Drugi, przedostatni gospodarz wpuszcza nas do swojego mieszkania. Kiriłł KO jest DJ'em, promotorem, rowerzystą -człowiekiem wielu talentów!
Obrazami, czy też ogólnie rozumianą sztuką, interesuję się od zawsze: czuję pociąg do nietypowych wyrazów i niekonwencjonalności często spotykanych w sztuce współczesnej. Choć sam nie maluję, obraz jest dla mnie hipnotycznym oderwaniem się od codzienności, przeniesioną myślą autora. Lubię nie odbierać sztuki dosłownie ani nie zastanawiać się „co autor miał na myśli”. Lubię mieć swobodę w samodzielnej interpretacji, bez wskazówek i drogowskazów. Dlatego też przed największym banałem potrafię sterczeć dłuższą chwilę. Moment, kiedy sam zacząłem gromadzić dzieła sztuki, chyba przegapiłem, naturalnie zapełniałem ściany tym, co wzbudzało we mnie najwięcej emocji.
Najnowszym moim nabytkiem jest „Kondensacja” Zuzanny Wiśniewskiej. Jest to obraz wylicytowany na aukcji sztuki z prawdziwego zdarzenia – mój debiut i wielki fart. Obraz swoją kreską, a raczej matnią niekończących się linii, robi mega wizualny mezalians w mojej głowie. Coś jest w tym chaosie, jak Zuzannie udaje się to osiągać – nie wiem, ale jestem fanem!
Na koniec parę słów o „Drodze rowerowej” Uli Jagielnieckiej (która gościła nas w styczniu - przyp. red.), choć nie wiem, czy nie dostanę za to od niej po głowie. Obraz ten nabyłem baaardzo dawno temu, co zabawne, bo sama określa się mianem „wczesnej Jagielnieckiej”. Spotkaliśmy się na odbiór przyjeżdżając na oczywiście na .... rowerach. W tamtym okresie połączenie kolażu i farby strasznie mnie jarało, a Ula bawiła się tą formą, a raczej zaczynała i szło jej to zjawiskowo. Teraz po latach robi to wspaniale, kreując większe, bardziej przestrzenne obrazy a mała droga rowerowa wciąż mi towarzyszy i niezmiennie nią podążam (także w dosłownie).
#3 Danuta Obara
Danuta: Przyjechaliśmy do Oleśnicy wraz z moimi rodzicami i trzema młodszymi braćmi kiedy miałam sześć lat. W największym pokoju wisi do dzisiaj wielki żyrandol, kiedyś gazowy- widać takie rurki, które ten gaz doprowadzały. Póki moi bracia byli mali, na łańcuszkach przy odważnikach, wisiały po dwa granaty bojowe. Nikomu nie przeszkadzały... do czasu. Chłopaki zaczynały rosnąć i mieć głupie pomysły, więc mój ojciec postanowił się ich pozbyć. Pamiętam jak leżały w skrzyneczce z piaskiem na balkonie- był wtedy zakaz wstępu do kuchni- czekały, aż zabiorą je żołnierze.
Między książkami oprawiłam też zdjęcie z moimi rodzicami i braćmi - jesteśmy tam w ogródku u Pani Sikorskiej z Ukrainy, najlepszej przyjaciółki mojej mamy. W okrągłej ramce jest portret mojej babci- Jewdokii, wszyscy mówili do niej Dunia, później na mnie też, bo podobno mam po niej charakter! Nie wiem czy to dobrze. Może i dobrze;)
G: A ten obrazek z jakiego jest filmu?
G: Więcej masz takich nietradycyjnych obrazków...
G: A puzzle?
G: Dziękujemy pięknie!